Legendarny autobus Fredruś nie miał zbyt łatwego życia. Przez dekady służył turystom, ale gdy się popsuł, trafił w odstawkę. Kilka lat pod chmurką wystarczyło, aby jeden z symboli Wrocławia zamienił się w rdzewiejący wrak.
To może się jednak zmienić, bo miłośnicy starych pojazdów połączyli siły, by uratować poczciwego Fredka, jak o nim mówią. Pierwsza okazja to tegoroczny budżet obywatelski.
Do tegorocznej edycji Wrocławskiego Budżetu Obywatelskiego zgłoszono aż trzy projekty dotyczące renowacji zabytkowego autobusu Fredruś. Ich liderzy porozumieli się i połączyli projekty w jeden - numer 17. - Wszystkim nam zależy na tym, aby Fredruś wreszcie poszedł do remontu i żeby znów cieszył oczy wrocławian. Przecież to symbol naszego miasta - mówi Magdalena Surwiłło ze stowarzyszenia Oldtimer Wrocław - jedna z autorek projektu.
Obecnie Fredruś znajduje się w opłakanym stanie, dlatego miłośnicy planują jego remont kapitalny.
Projekt nr 17 obejmuje kompleksową renowację autobusu. Pojazdowi ma zostać przywrócona przede wszystkim sprawność techniczna. Poza tym trzeba będzie odnowić całe wnętrze, które przez kilka lat, gdy Fredruś stał bez dachu nad głową, niszczało - tłumaczy Krzysztof Kołodziejczyk, prezes Klubu Sympatyków Transportu Miejskiego, który zgłosił projekt renowacji autobusu do tegorocznej edycji WBO. Stowarzyszenie już pomogło Fredrusiowi, porządkując jego wnętrze. - Zastaliśmy straszny widok. Przedział pasażerski dosłownie tonął w błocie. Było tam mnóstwo śmieci - gałęzi, butelek, szmat - wspomina Kołodziejczyk.
Autorzy projektu liczą, że dzięki WBO Fredruś znów zawita na wrocławskich ulicach. Nie chcą jednak, aby autobus był eksploatowany tak intensywnie jak przed laty, aby nie powtórzyła się historia z awarią. - Pojazdy zabytkowe nie mogą być traktowane jako maszynki do zarabiania pieniędzy, bo prędzej czy później odmówią posłuszeństwa - tłumaczy Magdalena Surwiłło, która na co dzień zajmuje się renowacją zabytkowych motocykli. - Uważam, że Fredruś powinien pojawiać się na największych imprezach miejskich, ale trzeba pamiętać, że jako pojazd zabytkowy musi być oszczędzany i pielęgnowany - dodaje.
Fredruś to nietypowy pojazd - autobus-kabriolet, należący do rodziny tzw. "ogórków", a więc popularnych w latach 60. i 70. autobusów wyprodukowanych w podwrocławskiej fabryce w Jelczu. Po raz pierwszy na ulicach Wrocławia pojawił się w 1974 r., chociaż ten, który przetrwał do naszych czasów, to inny pojazd. - Pierwszy Fredruś został wycofany z eksploatacji w latach 80. Wówczas przebudowano jeden z "ogórków", usuwając jego dach i tworząc drugi kabriolet - zagadkę wyjaśnia Krzysztof Kołodziejczyk.
I to właśnie ten autobus został włączony do zabytkowej kolekcji pojazdów komunikacji miejskiej. Przez kilkadziesiąt lat Fredruś woził turystów pod szyldem Towarzystwa Miłośników Wrocławia. Tak było aż do nieznanej awarii w 2005 r. Wówczas TMW wyrejestrowało Fredrusia i oddało Gminie Wrocław. Niestety zabytek nie został zabezpieczony. Przez lata stał pod gołym niebem na tyłach zajezdni przy ul. Powstańców Śląskich. Dopiero dzięki pierwszej edycji WBO, w której jeden z projektów dotyczył zabezpieczenia kolekcji zabytkowych tramwajów, Fredruś został zabezpieczony. Trafił pod dach dawnej zajezdni Dąbie i tam czeka na lepszą przyszłość. Czy los uśmiechnie się wreszcie do poczciwego Fredka? - Mamy taką nadzieję - zapewnia Kołodziejczyk i zachęca wrocławian do oddania głosu na projekt nr 17 - Warto przywrócić naszemu miastu jeden z jego symboli.